Cześć i czołem.
To znowu ja.
To znowu Remus wśród wilków, w czwartej już odsłonie. Mogę mieć tylko nadzieję, że ta doczeka się swojego finału.
Dzieje tego opowiadania sięgają, według tego, do czego udało mi się dojść, 2016 roku. Zaczęłam je pisać w wakacje po drugiej klasie gimnazjum, zainspirowana kilkoma opowiadaniami i osobami z ówczesnej potterowskiej blogosfery. Nie skończyłam. Pierwsza wersja liczy sobie jedenaście rozdziałów, łącznie około 23,5 tysiąca słów i wciąż znajduje się na moim dysku. Przeczytałam ją całą, nim zaczęłam pisać czwartą wersję, i jak możecie się domyślać, skręcało mnie z cringe’u na co drugim zdaniu, a chociaż niektóre pomysły były niezłe, to motywacje bohaterów nie miały najmniejszego sensu. Trudno się dziwić, większość tej wersji została przeze mnie napisana, nim skończyłam piętnaście lat.
Druga wersja powstała dwa lata później, w roku 2018. Zainspirowana powrotem do martwej już blogosfery osób, które zainspirowały mnie za pierwszym razem, również postanowiłam wrócić. Zewnętrzna motywacja to zwykle marna motywacja: powstały cztery rozdziały, łącznie niecałe 11 tysięcy słów, które napisałam niesamowitym wysiłkiem, bo nie miałam żadnego pomysłu, jak udźwignąć tę historię na nowo. Pamiętam, że Remus w tej wersji mierzył się z alkoholizmem (co, jeśli chodzi o samą ideę, nie jest aż tak złe, ale wykonanie wolałabym przemilczeć) i wygłosił kilka bardzo żenujących kwestii. Mimo że pisząc tę wersję miałam już prawie siedemnaście lat, istnieje w mojej głowie przekonanie, że jest jeszcze gorsza niż ta pierwotna i nie mogę się zmusić do jej przeczytania.
Trzecia wersja to dziecko pandemii. Na początku roku 2020 byłam w klasie maturalnej i wszystko, co pozwoliłoby mi zająć się czymś innym niż nauka do egzaminów, wzbudzało we mnie entuzjazm. Miałam czas. Byłam oficjalnie dorosła. Chciałam się czymś zająć i przyszła do mnie wena. Trzecia wersja, dla której powstał nowy blog (stary usunęłam, ze względu na to, jakie wzbudzał we mnie wyrzuty sumienia), liczy sobie sześć rozdziałów i jeden międzyrozdział, łącznie 26,5 tysiąca słów. Trzecia wersja jest całkiem sensowna, chociaż brakowało jej dobrego planu. Trzecia wersja została w czwartej bardzo porządnie zrecyklingowana i znajdziecie w pierwszych dwóch rozdziałach sceny, które z niej pochodzą, bo mimo biegu lat jestem z niej dumna. Może jednak osiemnaście lat to nie tylko liczba ;)
Teoretycznie czwarte podejście do Wśród wilków powinno mieć miejsce w 2022 roku, biorąc pod uwagę wzór, jaki wykreowałam. Ale w pierwszej połowie 2022 roku byłam cieniem człowieka. Studia, których nie lubicie i po których nie wyobrażacie sobie przyszłości naprawdę mogą Was dojechać. Nie bójcie się ich rzucić, naprawdę warto.
Ja rzuciłam i teraz, w pierwszej połowie 2024 roku, jestem gotowa na kolejną próbę publikowania Wśród wilków. Nie mam pojęcia, skąd pojawił się pomysł, by do tego wrócić, po prostu w pewien kwietniowy weekend poczułam, że to jest ten moment. Tym razem mam plan. Kilkanaście stron planu. Rozpisany rozwój najważniejszych wątków rozdział po rozdziale. Tym razem wiem, co robię.
Zawsze śmiałam się, że Meadager Szalona skończyła Żonę dla Śmierciojada po dziesięciu latach, ta informacja, razem z linkiem do opowiadania na ff.net, znajduje się od lat w zakładce O opowiadaniu. Zostało mi zatem niewiele czasu, wziąwszy pod uwagę, że pisanie trwa.
Jak już pisałam, tym razem mam plan. Tym razem sam rozdział pierwszy, jeszcze przed ostateczną edycją i betowaniem, ma 29,5 tysiąca słów. Tym razem naprawdę może się udać.
Jak to będzie wyglądać?
Pierwszego czerwca zostanie opublikowany prolog, a po miesiącu, pierwszego lipca, wrzucę pierwszą część pierwszego rozdziału. Jako że jest horrendalnie długi, zostanie podzielony prawdopodobnie na trzy części i każda kolejna będzie wrzucana co poniedziałek. Po pierwszym rozdziale coś, co bardzo podobało się Czytelnikom trzeciej wersji — międzyrozdział opisujący zdarzenia podczas pełni. Rozdział drugi zacznę publikować w sierpniu (prawdopodobnie również w częściach, nie zanosi się na to, żeby następne rozdziały były dużo krótsze od pierwszego) i żywię gorącą nadzieję, że uda mi się utrzymać regularną publikację, chociaż historia świadczy na moją niekorzyść.
Ale hej, przynajmniej już na ten moment mogę Wam obiecać więcej treści, niż miała w sobie jakakolwiek wcześniejsza wersja!
Oczywiście planuję też publikację na innych platformach, mniej więcej zgodną z harmonogramem na blogu, chociaż wersja publikowana na Wattpadzie będzie na pewno bardziej pocięta. Na pewno na blogu zawsze znajdziecie najświeższe informacje dotyczące postępów w pracach, jeśli będzie Was to interesowało.
Miłego dnia, Kochani
Atria Adara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz