Nikt nie spodziewał się
hiszpańskiej inkwizycji.
Nawet ja, chociaż
chciałam się spodziewać. Poddałam się, usunęłam poprzedniego
bloga, nie chcąc, by był moim wielkim wyrzutem sumienia.
Wiedziałam, że już nigdy tej historii nie skończę.
Ale.
Chciałam. Tyle
pomysłów, zaczętych, odłożonych, rozgrzebanych i zapomnianych.
Przestałam pisać prawie całkowicie. I było mi żal. Brakowało mi
tego. Tęskniłam, tęskniłam do dźwięku stukających klawiszy, czytania do
czwartej rano, tworzenia szablonów, prób betowania. Ile mi to
dawało radości, czułam się potrzebna, czułam się spełniona,
czułam, że mam swoje miejsce w internecie. I kiedy pojawił się
czas wolny — dużo wolnego czasu... Zaczęłam wspominać. Zaczęłam
chcieć. Zaczęłam to wszystko na nowo kochać. Wróciłam.
Nie powinniście liczyć
na regularność. Nie powinniście liczyć, że ta opowieść
zostanie zakończona. Możecie jedynie mieć nadzieję, tak jak ja ją
mam.
Zaczynam od nowa, bo
znowu minęło sporo czasu, znowu nieco dojrzałam literacko, znowu
zmieniły mi się pomysły, dlatego nie będę nic dobudowywać do
poprzednich rozdziałów. Tabula rasa. Dajmy sobie kolejną szansę.
Wasza Atria Adara
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz